COVID-19. Nowa zakaźna choroba koronawirusowa, której nazwę od ponad półtora roku cały świat odmienia przez wszystkie przypadki, a ona sama odmieniła cały świat w stopniu i w sposób, jakiego nigdy do tej pory nie obserwowaliśmy. U większości osób, które chorują na COVID-19, występują objawy o łagodnym lub umiarkowanym nasileniu, poddające się leczeniu środkami ogólnodostępnymi. Jednak jest grupa osób szczególnie zaniepokojona pojawieniem się nowego wroga. Wśród nich są chorzy na epilepsję. Czy powinni się obawiać? Jeśli tak, to czego?
Spis treści
Padaczka a ryzyko zachorowania i napadów
Aktualnie nie ma żadnych informacji dotyczących tego, że osoby cierpiące na padaczkę są bardziej narażone na ryzyko zachorowania na COVID-19 niż osoby bez problemów zdrowotnych.
Czy COVID-19 może nasilić objawy padaczki lub częstotliwość występowania napadów? Tak, podobnie, jak każda infekcja przebiegająca z temperaturą i zaburzeniami homeostazy ustroju. Szczególnie wrażliwe są dzieci, u których infekcja i podwyższona temperatura mogą powodować napady, chociaż u dzieci wirus ma łagodny przebieg. W przypadku pewnych zespołów padaczkowych, w przebiegu których napady mogą być prowokowane gorączką, powinny być stosowane zwyczajne środki ostrożności (leki przeciwgorączkowe).
W przypadku pewnych rzadkich form padaczek (np. zespół Rasmussena) leczonych środkami wpływającymi na układ odpornościowy (np. ACTH, sterydoterapia, immunoterapia) może istnieć wyższe ryzyko rozwoju poważniejszych objawów w przebiegu infekcji wirusowych.
Często osoby cierpiące na padaczkę mają choroby współistniejące, mogące sprzyjać podwyższonemu ryzyku rozwoju poważniejszych objawów w przebiegu COVID-19. Do takich osób zalicza się pacjentów w podeszłym wieku, a także z ograniczoną mobilnością, poważną chorobą serca, chorobami układu oddechowego, cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, upośledzoną odpornością spowodowaną współistniejącymi chorobami lub stosowanymi lekami, a także otyłością.
Poza wyżej wymienionymi wyjątkami na ten moment nie ma badań, które dowodziłyby związku między COVID-19 a większą liczbą napadów padaczkowych i nasileniem tego problemu.
Wpływ covid na mózg
Każdy przypadek COVID-19 ma inny przebieg i daje objawy o różnym stopniu intensywności. Wśród nich są też objawy mózgowe, gdyż choroba uszkadza mózg w obrębie płatów czołowych. Zaburzenie funkcjonowania węchu może wynikać z tego, że wirus dostaje się do organizmu drogą węchową, przez nos, do puszki węchowej i ją uszkadza. Zwykle to uszkodzenie ma charakter przejściowy, ale bywa też, że proces powracania do pełnej sprawności zmysłów węchu i smaku jest długotrwały.
Choroba może działać uszkadzająco na mózg na poziomie funkcjonalnym, ale na ten moment nie ma opracowań naukowych, które łączą COVID-19 z występowaniem zmian w mózgu na poziomie strukturalnym. Faktem jest, że wirus może spowodować zaburzenia zakrzepowo-zatorowe, a z kolei zaburzenia ukrwienia mózgu mogą wtórnie powodować uszkodzenia o charakterze udarowym, o mniejszym lub większym nasileniu. Ale jest to mechanizm pośredni, nie wynikający bezpośrednio ze specyfiki działania wirusa.
Na dzisiaj nie możemy powiedzieć, że istnieje związek między COVID-19 a padaczką – wirus nie jest bezpośrednio czynnikiem sprawczym wystąpienia napadów. Nawet ostra infekcja z powikłaniami nie powoduje zwiększenia występowania napadów padaczkowych ani pojawienia się samej padaczki. A jednocześnie chociaż mamy wrażenie, że jako społeczeństwo zmagamy się z tą nową chorobą już bardzo długo, to jednak za krótko, żeby można było domniemywać, na podstawie znajomości mechanizmów choroby, jaką jest padaczka, o związkach przyczynowo-skutkowych między infekcją COVID-19, uszkodzeniem mózgu w wyniku jej przebiegu, tworzeniem się epileptogenezy i w efekcie napadami padaczkowymi.
Dużo większy wpływ na chorych na padaczkę mają innego rodzaju skutki epidemii COVID-19. Od blisko półtora roku większość sił i środków skierowano do działań przeciwepidemicznych, co spowodowało mniejszy dostęp do ośrodków i specjalistów zajmujących się leczeniem pacjentów z epilepsją. Niedostępność lub bardzo ograniczona dostępność do opieki neurologicznej czy ambulatoryjnej ma bezpośredni wpływ na poziom opieki nad chorymi na padaczkę. Efekty tego stanu rzeczy pacjenci odczuwają przez cały czas, a konsekwencje tej sytuacji będziemy obserwować bardzo długo.
Szczepienia na COVID-19 a padaczka (epilepsja)
W padaczce, szczególnie w niektórych jej odmianach, do kwestii szczepień należy podchodzić z ostrożnością. Są szczepienia, na które pacjenci z pewnymi predyspozycjami mogą zareagować pogorszeniem stanu zdrowia. Dlatego każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Na podstawie stanu pacjenta, typu epilepsji i przyjmowanych leków lekarz podejmuje decyzję, czy i jaki typ szczepionki będzie najkorzystniejszy dla danego pacjenta.
Rzadkie zespoły padaczkowe mogą zostać nawet „odbezpieczone” przez podanie szczepionki – nie tylko tej na COVID-19, ale też na wiele innych chorób. W wyniku szczepienia może wystąpić zaburzenie wewnątrzustrojowe, które uruchamia padaczkę. Być może inne czynniki, np. ostra infekcja, zadziałałyby tak samo i wcześniej czy później wystąpiłaby padaczka, ale zdarza się, że to właśnie szczepienie przyspiesza ten proces.
Obecnie nie mamy żadnych danych, które dowodziłyby związku między podaniem szczepionki na COVID-19 a nasileniem lub wystąpieniem padaczki. Jest tak także dlatego, że za krótko trwają szczepienia, wciąż za mało wiemy o dalekosiężnych efektach działania tych szczepionek. Nie jesteśmy w stanie ocenić, których producentów produkty stanowią potencjalne zagrożenie dla pacjentów z wybranymi typami padaczki ani czy są nim w ogóle. Dlatego zalecenie ogólne dotyczące podawania szczepionek na COVID-19 jest takie jak w przypadku wszystkich innych szczepionek: trzeba to skonsultować bezpośrednio ze swoim lekarzem prowadzącym, żeby bezpośrednio ocenić ryzyko na podstawie stanu pacjenta i jego indywidualnych predyspozycji.
dr Natasza Blek